Zeszły tydzień minął mi pod hasłem Dnia Kobiet.
Dzieje się dużo, więc opowiem w pakiecie o wydarzeniach, które odwiedziłam.
W życzliwej kobiecej energii wygrzewać się lubię. Nawet, jeśli w tle są łzy, to jednak ta wspólnota koi. To jest moc.
Cieszę się więc, że 8.03. służy nam jako okazja do spotkań i sycenia się tą siłą.
Czułam moc na kongresie „Poczuj swą moc”. Puszczałam się wolno na konferencji „Kobieto, puść się wolno” oraz „stawałam się zmianą, której świat potrzebuje”.
I wszędzie słuchałam podobnego przekazu. I myślę, że przypominania o tym, że mamy prawo stawać się w życiu sobą, nigdy za wiele. Że ciągle mamy trudność z tą zmianą. Że ciągle nie umiemy zrobić ku sobie pierwszego kroku. Że schematy, otaczające nas społeczne konstelacje, wcale naszym przemianom nie sprzyjają. Że cena, jaką płacimy za akceptację i ciągłe dostosowywanie się do innych, jest wysoka. A ta nasza droga ku sobie jakoś mocno zarośnięta.
To mnie tylko utwierdziło w przekonaniu, że zamiast nawoływać kobiety do dużych zmian, należy dodawać im otuchy do tego, by w ogóle zaczęły coś zmieniać wokół siebie. Małe kroczki są mi bliskie i wierzę, że to one są rozwiązaniem. Każdego dnia poświęć na początek 10 minut tylko dla siebie. To już będzie coś.
Przestań źle o sobie mówić. My sobie same to robimy. Podkopujemy i tak kruche poczucie własnej wartości. Zamiast tego uśmiechnij się do siebie. Trudne? Może. Ale warto próbować.
Kobiety! Płaczcie, ile chcecie. A potem otrzyjcie łzy i stańcie przy sobie. Choćby na chwilę. Uczcie się stawiać granice. Mówcie swoje nie lub tak. Choćby szeptem. Dajcie sobie prawo nie wiedzieć. Potykajcie się o siebie. To jest ok.
Ważne, by potem zrobić znowu kroczek w swoją stronę. Cierpliwie. To proces, a nie wyścig.
I krok po kroku twórz siebie taką, jaką chcesz być. Pamiętajcie, że przecież jesteśmy tu tylko na chwilę. Dlatego sprawdzajcie, co Wam działa i co nie działa.
„Na prawdziwo, nie na nibo”.
Bo co to znaczy być kobietą dziś? Kurde, można zwariować o tych wszystkich, że powinna być „taka”, „owaka”.
I nie dajcie sobie wciskać, że są jakieś prawdy objawione. Jak to ks. Tischner powiedział: są tylko trzy prawdy: świento prawda, tys prawda i gówno prawda.