Nie musisz mieć planu na całe życie
Kiedyś myślałam, że żeby „dobrze żyć”, trzeba mieć wszystko rozpisane: co zrobię w tym roku, w ciągu pięciu lat, w ciągu dekady. Najlepiej w pięknej tabelce, z kolorowymi zakładkami.
Tylko życie mało kiedy pyta o nasze tabelki. Potrafi je przewrócić jednym telefonem, przypadkowym spotkaniem, nagłą decyzją. I wtedy – jeśli trzymasz się kurczowo swojego scenariusza – zostajesz z poczuciem porażki.
Nie mówię: „żyj bez celu”. Wierzę w kierunek, w marzenia i w to, że warto wiedzieć, co dla nas ważne. Ale wierzę też, że można mieć ramy, a w nich pozwolić sobie na elastyczność.
Czasem plan na dziś to wszystko, czego naprawdę potrzebujesz. Dziś zrobisz jedną ważną rzecz. Jutro zobaczysz, co przyniesie dzień. Bo prawda jest taka, że nikt z nas nie zna swojego „całego życia” z góry.
A ten mit, że powinniśmy, odbiera radość z małych kroków. Są chwile, w których trzeba docisnąć, zaplanować i konsekwentnie działać. Ale są też takie, w których najlepszą decyzją jest… odłożyć decyzję na jutro. I to też jest w porządku.
Zrób dziś listę trzech rzeczy, które chcesz zrobić tylko „na dziś” – bez myślenia o jutrze. Potem wybierz jedną i zrób ją z pełną uważnością.