Nie tylko chłonąć. Żyć. Nie tylko w Dzień Kobiet
Rok temu w okolicy 8 marca… i dwa lata temu też… chłonęłam kobiecą energię jak gąbka. Warsztat za warsztatem, spotkanie za spotkaniem. Słuchałam o kobiecości, otaczałam się inspirującymi kobietami, nasiąkałam tym wszystkim, co miało mnie wypełnić i przybliżyć do spełnienia. I to było piękne.
A w tym roku? Złapałam się na tym, że… SPRAWDZAM. Samą siebie. Może już nie muszę tak gorączkowo szukać, zbierać, nasiąkać kolejnymi słowami i cudzymi drogami? Może to czas, by przestać tylko się inspirować i zacząć… po prostu żyć tym, co przez lata we mnie osiadło? I w ciszy celebrować swój własny kierunek do siebie?
Nie twierdzę, że kobiece spotkania są złe – są absolutnie cudowne !!! I mega potrzebne. Warsztaty, kręgi, przestrzenie pełne mocy – to miejsca, w których można poczuć wspólnotę, siłę i zrozumienie. Ale wiecie, co jest jeszcze ważniejsze? Żeby umieć te wszystkie mądrości przenieść do codzienności.
Nie tylko chłonąć, ale używać. Nie tylko słuchać, ale wdrażać. Nie tylko inspirować się, ale zaufać sobie na tyle, by zacząć działać po swojemu. Krok po kroczku.
Bo ile razy wiesz już, co chcesz zrobić, a jednak wątpisz, bo ktoś powiedział coś innego? Ile razy czujesz, co jest dla Ciebie dobre, ale zagłusza Cię szum cudzych rad? Ile razy przeszłaś przez książkę rozwojową lub warsztat i czułaś, że to jest TO… tylko po kilku dniach wracałaś do starych schematów, jakby nigdy nic?
To nie o to chodzi, by przestać się rozwijać. Czytajcie książki, chodźcie na warsztaty, inspirujcie się! Ale potem – zatrzymajcie się na chwilę. Przesiejcie to przez siebie.
Moje? Czy to nie moje?
Wszystkie odpowiedzi już w Was są. Tylko że rzadko je słyszymy. Bo inni podpowiadają co innego.
Więc w tym roku – życzę Wam nie kolejnej fali inspiracji, ale tej odwagi, by na chwilę zwolnić i zapytać siebie: A ja? Czego chcę? Co dla mnie jest prawdziwe? I zaufać tej odpowiedzi – nawet jeśli jest cicha.
Zaopiekuj się sobą i swoimi pragnieniami. Bo nikt inny nie zrobi tego za Ciebie. Niech Dzień Kobiet nie będzie tylko datą w kalendarzu, ale stanem umysłu – codzienną troską, szacunkiem i miejscem dla siebie w swoim własnym życiu.