Postawę „nie-do-pomyślenia” znacie?
A może częściej niż zwykle – jednak ten świat jest „do pomyślenia”?
Ten weekend urodzinowy mogłabym zatytułować:
„nie-do-pomyślenia”
Jak te dzieci szybko rosną. Jak czas szybko leci. Bla bla bla. No fakt.
11 lat Hani minęło w okamgnieniu.
Ale czy na pewno nie-do-pomyślenia?
Może tak to właśnie jest, że życie płynie jak rzeka. Tysiąca możliwości. Wymiana, zmiana, oddawanie, utrata, a w to miejsce branie, przyjmowanie to życie rzeki.
Skuteczną naszą strategią powinna więc być elastyczność w poszukiwaniu rozwiązań, dynamiczność w podejmowaniu decyzji.
Może więc takie podejście nie-do-pomyślenia wcale nie jest dobre, bo zatrzymuje mnie w tym samym miejscu? Może włączę w zamian ciekawość? Szerszą perspektywę, w której mam większy wybór zachowań?
Często patrzymy na świat z perspektywy ograniczeń, jakie narzucają nam nasze przekonania, lęki i nawyki (nie-przychodzi-mi-na-myśl).
Ale co by się stało, gdybyśmy odważyli się spojrzeć na otaczającą nas rzeczywistość jak na nieograniczoną paletę możliwości?
Otworzyli nasze umysły na nowe spojrzenie, bo przecież w świecie myśli, granice stają się jedynie wyobrażeniem.
Świat nie jest statyczną rzeczywistością, ale płynnym strumieniem pomysłów i możliwości. To, co uważamy za „nie-do-pomyślenia”, często jest jedynie wyzwaniem, które czeka na naszą odwagę bycia-do-pomyślenia.
Tak, czas upływa. Tak, dzieci dorastają. Tak, starzejemy się. Etc…
Ale to tylko my decydujemy, jak chcemy ten nasz czas wykorzystać.
Czy biernie czekać? Czy czas zatrzymywać? Czy udawać, że czas stoi w miejscu? Czy jeszcze coś innego? Czy może ścigać się z czasem, gubiąc teraźniejszość po drodze?
Nie wiem jak Wy, ale ja zmieniam nieustająco moje „nie-do-pomyślenia” na „nie-przychodziło-mi-na-myśl”. I próbuję patrzeć szerzej. Myśleć odważniej. I eksperymentuję, ciesząc się tym, co mam tu i teraz.
Oj tak, świat jest mocno do pomyślenia.