Nie każdy nawyk jest Twoim sprzymierzeńcem.

Najtrudniejsze do zmiany są te przyzwyczajenia, które kiedyś nam pomagały.

Rytuały to coś więcej niż regularność.

To nie magia ani mistyka — to praktyka, która daje nam oparcie. Nie dlatego, że świat się zmienia, ale dlatego, że Ty nie chcesz się w nim zgubić.

To te małe rzeczy, które pomagają Ci trzymać się kursu, gdy dzień znowu wymyka się spod kontroli. Nie muszą być idealne ani instagramowe.

Czasem to po prostu chwila, żeby usiąść i zjeść w ciszy.

Zamknąć komputer o tej samej porze. Zrobić listę, zanim znowu rzucisz się w chaos.

Rytuały porządkują dzień — i głowę.

Pomagają złapać rytm, który naprawdę jest Twój.

Tony Schwartz pisał, że silna wola mija, kiedy jesteśmy zmęczone, a rytuały trzymają nas wtedy w pionie.

To prawda. Ale to nie tylko kwestia dyscypliny. To także sposób, by pamiętać o sobie w świecie, który ciągle coś od nas chce.

Nie chodzi o wielkie gesty, tylko o codzienną decyzję:

„Zanim zrobię coś dla wszystkich – zrobię coś dla siebie.”

Bo rytuały nie są po to, by dodać obowiązków. Są po to, by oddać sobie trochę spokoju.

Zadanie na tydzień:

Wybierz jeden prosty rytuał, który pomoże Ci poczuć, że to Ty kierujesz dniem – a nie odwrotnie.

Może to być 10 minut ciszy, poranny spacer, albo konsekwentne NIE po 21:00, gdy ktoś czegoś od Ciebie chce.

Po tygodniu zapytaj siebie:

„Czy czuję, że wróciłam do siebie?”

Więcej pomysłów na codzienne rytuały znajdziesz w moim e-booku „3R – Małe rytuały, wielkie zmiany”. Nie o obowiązkach, a o drobnych gestach, które naprawdę działają.