Stres Wars.
Według WHO – epidemia XXI wieku.
Nasz (nie)przyjaciel i codzienny towarzysz życia – STRES.
No więc jak to jest z tym stresem w kontekście naszego ciała (P ze SPIRE)?
Nie za dobrze. Czasy są takie, że stresu wokół coraz więcej, a spokój urósł do rangi „świętości”.
„Święty” spokój poszukiwany jest przez wielu z nas.
Ale pamiętajmy też, że stres sam w sobie nie jest zły. Od czasu do czasu może być nawet potrzebny i mobilizujący. Jest też całkowicie zgodny z naszą ludzką naturą.
I o tym dziś przewrotnie napiszę.
By zmienić postrzeganie stresu jedynie jako naszego wroga.
Bo stres to także ważny czynnik powodujący wzrost koncentracji. Sama mam wiele przykładów z własnego życia, gdy właśnie lekki stresik sprzyjał zwiększeniu uważności. Mobilizował do działania. Nawet patrząc na mięśnie, które na siłowni poddajemy ćwiczeniom (czyli je „stresujemy”), w rezultacie-stają się one mocniejsze. Dotyczy to całego naszego ciała (i umysłu też, bo przecież są to naczynia połączone).
Są zresztą badania naukowe, które potwierdzają tezę, że ludzie, którzy widzieli w stresie potencjał -żyli dłużej i -nomen omen – spokojniej.
Więc stres może być dla nas dobry? Tak, ale..
I to ALE ma znaczenie. Bo przegięcie już nie jest dobre. A my żyjemy raczej w tym przegięciu. W ciągłym biegu, sfrustrowani, przebodźcowani. No i taki stres nie jest dobry. W nadmiarze już tylko szkodzi.
Wg prof. Shahara problemem dzisiejszego świata nie jest sam stres, a raczej brak odpoczynku. Bo stres to wysiłek dla naszego ciała. I wymaga regeneracji.
A my tymczasem się nie zatrzymujemy. Lub robimy to za rzadko. No i jedziemy na rezerwie. Co prowadzi nas do zmęczenia, wypalenia i frustracji. Nawet depresji.
Czyli, jak to zwykle bywa, co za dużo – to niezdrowo.
Zamiast więc nieustannie ze stresem walczyć, stresując się przy tym niemiłosiernie, należy może zaakceptować jego naturę i dać sobie więcej wytchnienia?
Tak, wiem, to jest trudne.
A o drogach od stresowego niepokoju do spokoju będzie za tydzień!
I pomyślcie w tym tygodniu nad Waszym stresowym bilansem.
Za dużo, za mało, czy w sam raz?