Tam, gdzie naprawdę żyjesz
A jakieś mnie refleksje naszły na ten początek weekendu i środek grudnia. I o tym środku właśnie dziś.
Bo tak. Zastanów się: czy najważniejsze momenty Twojego życia nie wydarzyły się w spokoju i pewności. Zawsze miały miejsce „pomiędzy” – między jednym etapem a drugim, między bezpieczeństwem a ryzykiem, między tym, co znasz, a tym, co dopiero odkrywasz.
To, co najbardziej żywe, dzieje się właśnie tam – w zawieszeniu. Kiedy jeszcze nie wiesz, ale już czujesz. Kiedy stoisz na progu decyzji, zmiany, nowego kierunku. Może wydaje Ci się, że to miejsce niewygodne, pełne napięcia. Ale spójrz na to inaczej: to właśnie tutaj uczysz się siebie.
Kończy się rok. Za Tobą to, co przyniósł – lekcje, wyzwania, radości i rozczarowania. Przed Tobą czysta karta. A Ty jesteś dokładnie pośrodku. Nie musisz teraz działać, planować, wybiegać myślami w przód.
Pomyśl, czego nauczyły Cię ostatnie miesiące. Co zostawiły, co zabrały, a co dopiero odsłoniły. Czego pragniesz na przyszłość, a co już Cię nie definiuje. Próg, na którym stoisz, to Twoja szansa, by zatrzymać się i poczuć.
Nie spiesz się z odpowiedziami. Prawdziwe życie nie dzieje się w „już” ani w „zaraz”. Dzieje się tutaj, gdzie jesteś. Dla mnie te środki zawsze są jakieś trudne. Bo to też o spokoju i równowadze, a z tą czasem krucho.
Pytanie na weekend więc dla nas:
Co czujesz w tym momencie przejścia?
Ja na razie spieszę się do szkoły, ale też zamierzam pomyśleć, skoro ten środek tak się we mnie dziś umościł.