No to wracam do Was w poniedziałki. Witajcie po wakacjach!
Zniknęłam, by zaopiekować się sobą i swoimi potrzebami—skoro Wam o tym piszę, musiałam to zastosować w praktyce
Potrzebowałam zadać sobie pytania: co chcę tu przekazywać? Po co mi to? Jak ma wyglądać mój dalszy rozwój? Potrzebowałam dystansu, by odpowiedzi płynęły z serca.
Dałam odpocząć głowie. Wylogowałam mózg, ograniczyłam bodźce, zbliżyłam się do natury, pooddychałam głębiej, zwolniłam. Pobyłam z bliskimi. Poziom dopaminy spadł, a odpowiedzi przyszły same.
Ostatni rok był intensywny, podjęłam wiele nowych zobowiązań. Chciałam to poukładać i zrozumiałam, że potrzebuję więcej kontaktów na żywo, a mniej online.
Bliskość żywego człowieka jest mi bardzo potrzebna—tam uwalniam swoją prawdziwą energię. Stąd zmiany zawodowe zbliżające mnie do spotkań w realu, co sprawia, że tutaj jest mnie mniej. Ale nie rezygnuję z „happiness revolution”.
Zachęcam Was do przerw i odbodźcowania. By mózg odpoczął od kortyzolu. Byście mogli sprawdzić, czy codzienny pośpiech popycha Was we właściwym kierunku. Czy tak, jak macie, naprawdę chcecie? Czy lecicie na autopilocie?
Proponuję na początek powrót do swojego „kawałka podłogi”, chwili tylko dla siebie—codziennie. Od zewnętrznej rutyny i zobowiązań nie da się uciec, ale by nie poddawać się stresowi, warto robić przerwy. Wyjść na spacer, pooddychać głęboko, przytulić się, poćwiczyć, posłuchać muzyki, pogadać z przyjacielem. Wiecie, jak się sobą zaopiekować. Jeśli nie, pomyślcie, czego dziś potrzebujecie, by poczuć się lepiej. I uwaga: jedna rzecz na raz.
Z nadejściem jesieni powtarzam więc: zaopiekuj się sobą i swoimi pragnieniami. Może na początek je odkryj, bo może już zapomniałaś, po co ten cały życiowy ambaras. I gdzie tak się spieszysz? Spróbuj się zatrzymać.
Ja już sobie przypomniałam, gdzie chcę angażować swoją energię i czym chcę się znowu zachwycać
Będę Wam o tym opowiadać.