Wczoraj były Święta. Może byłaś blisko z bliskimi. Może było pięknie, ale trochę męcząco. Może wcale nie było lekko. Niezależnie od tego – dziś znowu jesteś Ty. I Twoje pytanie: czy ja w ogóle mam prawo czuć się dobrze?

Brzmi znajomo?

Nathaniel Branden, psychoterapeuta i autor książek o poczuciu własnej wartości, mówił wprost: wiele z nas nie czuje się „godnych” szczęścia. Jakby dobre samopoczucie było czymś, co trzeba sobie zasłużyć.

Wypracować. Odpokutować.

Zamiast przyjmować chwile lekkości, zaczynamy je analizować. Szukać haczyków. Porównywać się. Oczekiwać, że „zaraz coś się zepsuje”. Albo – co gorsza – nie dajemy sobie ich w ogóle. Bo przecież ktoś inny ma gorzej. Bo przecież mogłybyśmy więcej, lepiej, inaczej…

Tymczasem szczęście nie jest nagrodą. Nie jest też grą, w której jeśli Ty wygrywasz, ktoś inny musi przegrać. To nie „zero-jedynkowe” pole bitwy. To przestrzeń, którą możesz dla siebie stworzyć – i dzielić się nią z innymi. Bez rywalizacji. Bez kar i premii. Z troską i zgodą na siebie.

Dobrze jest czuć się dobrze. Naprawdę. Bez poczucia winy. Bez wymówek. Bez konieczności ciągłego „naprawiania się”. Bez myśli, że za chwilę i tak coś to popsuje.

Dziś, po świątecznym zamieszaniu, zrób miejsce na chwilę dla siebie. Taką, która nie musi niczego udowadniać. Zaparz herbatę. Oprzyj się wygodnie. Poczuj, że możesz. Że wolno Ci. I że nie potrzebujesz żadnego pozwolenia.

Nie dlatego, że zrobiłaś wszystko perfekcyjnie. Ale dlatego, że jesteś. I to wystarczy. Nawet jeśli nie zawsze czujesz się idealnie – zasługujesz na moment ukojenia. Po prostu tak.

I jeśli czujesz, że w środku robi się trochę jaśniej, lżej, spokojniej – nie podważaj tego. Przyjmij to. Może właśnie od tego zaczyna się Twoje prawdziwe „dobrze”.

Na dziś tylko tyle: