Nadzieja to nie plan B. To twój pierwszy krok.
Nadzieja to nie naiwność. To nie „będzie dobrze” mówione przez zaciśnięte zęby. To nie przymykanie oczu na rzeczywistość. To raczej otwieranie ich szerzej – mimo wszystko.
Często słyszymy: „Nadzieja jest matką głupich”. Ale czy na pewno? Może raczej – matką odwagi. Bo to ona każe ci spróbować jeszcze raz, gdy wszystko mówi „odpuść”. Oczywiście, czasem warto też odpuścić (no tak, to zależy – jak wszystko
)
Każda emocja, którą w sobie nosisz, wpływa na twoje myśli. A myśli – jak domino – popychają cię do działania albo zatrzymują w miejscu. I właśnie tu pojawia się przestrzeń dla nadziei.
Psycholog Rick Snyder stworzył teorię nadziei, według której to nie emocja, a wewnętrzna siła. Napęd, który opiera się na dwóch filarach: willpower i waypower.
Willpower – to twoje „chcę”. Ta cicha, ale uparta siła, która mówi: „Jeszcze raz”.
Waypower – to twoje „jak”. Pomysł, plan, kierunek. Gdy coś nie działa – szukasz innej drogi.
Bez willpower łatwo się poddać. Bez waypower – łatwo się zgubić. Potrzebujesz obu.
Znasz te myśli?
„To nie ma sensu, i tak się nie uda” – beznadzieja.
Ale „może nie dziś, ale spróbuję” – to już nadzieja.
I nie, nie chodzi o bajkową wiarę w cuda. Chodzi o decyzję: że robisz krok, nawet jeśli jeszcze nie wszystko wiesz. Że zamiast siedzieć w miejscu i czekać na „lepszy moment”, wybierasz działanie – małe, ale twoje.
Zatrzymaj się dziś na chwilę. Usiądź ze sobą.
Zapytaj:
- – Czego naprawdę chcesz?
- – Czy wierzysz, że to możliwe?
- – Jak mogę zrobić pierwszy, maleńki krok?
Może nie potrzebujesz dziś mapy całej drogi. Może wystarczy kawałek. Oddech. Cichy szept: „idź”. I ten krok – niedoskonały, nieśmiały – ale twój.
Zrób go. Dla siebie. Dla tej wersji ciebie, która się jeszcze boi, ale już wie, że warto. Bo przecież… wszystko zaczyna się od nadziei. Nawet jeśli teraz jest tylko maleńkim światłem. Czasem to wystarczy, żeby ruszyć dalej.