Myślisz. Czujesz. Działasz. Ale w jakiej kolejności?
Czasem to wszystko się tak plącze, prawda? Ktoś coś powie, coś się wydarzy – niby nic wielkiego – a ty już masz gulę w gardle, złość w brzuchu albo chęć zaszycia się pod kocem.
Ale wiesz co? To nie wydarzenia robią z nami takie rzeczy. To nasze myśli o tym, co się wydarzyło. Serio.
Psycholog Albert Ellis nazwał to modelem ABC.
A – zdarzenie (np. ktoś ci nie odpisał).
B – twoja myśl („na pewno mnie ignoruje”).
C – emocja i reakcja (smutek, złość, wycofanie).
I najważniejsze: to nie A powoduje C, tylko B. Czyli nie sytuacja, tylko to, co sobie o niej pomyślałaś. David Burns, autor m.in. „Radości życia”, mówi o tym jeszcze ostrzej: nasza głowa często serwuje nam zniekształcenia. Czytasz w myślach innych, dramatyzujesz, etykietujesz siebie na dzień dobry. Brzmi znajomo? No właśnie.
Złap swoją myśl.
Sprawdź, czy jest prawdziwa.
Zastąp ją inną – bardziej życzliwą. Nie lukrowaną, ale taką, która daje ci więcej oddechu.
I teraz ważne: nie czekaj, aż poczujesz się gotowa.
Czasem trzeba najpierw się zachować tak, jakbyś była gotowa. To nie „udawanie”, tylko ćwiczenie nowego sposobu bycia. Nie fake it till you make it, tylko praktykuj to, aż stanie się twoje. Bo emocje są ważne – ale nie muszą tobą rządzić. Myśli są silne – ale możesz je sprawdzać. A działanie… to pierwszy krok do zmiany.
Więc jeśli dziś coś cię przytłoczy – zatrzymaj się. Pomyśl: co się naprawdę wydarzyło? Co ja sobie właśnie mówię? I czy to naprawdę jedyna możliwa interpretacja?
Może nie zmienisz świata w sekundę. Ale możesz zmienić sposób, w jaki go czytasz.
A to, kochana, zmienia wszystko. I od tego jednego zdania – które dziś pomyślisz inaczej – wszystko może zacząć się zmieniać.
Chcesz? To spróbuj. Zacznij od jednej myśli dziennie. Prześwietl ją. I zobacz, co się zmienia. Takiej, która cię nie obciąża, tylko wspiera. Nie musi być wielka. Wystarczy, że będzie prawdziwa. I twoja. Bo jeśli chcesz coś zmienić, to zacznij od tego, co masz najbliżej: siebie.