Gdy tylko ugasimy pożar, licząc na odrobinę spokoju, znowu coś się sypie. Stres to nasz stały towarzysz – czy nam się to podoba, czy nie.
Do napisania o tym „zawsze cosiu” natchnęła mnie konferencja Zwierciadła, pt. „Wolni od stresu”. No więc czy rzeczywiście możemy być od niego wolne, skoro zawsze k… coś?
Chyba warto pogodzić się z tym, że nie da się przewidzieć wszystkiego, a życie zaskakuje. Choćbyśmy nie wiem jak się starały, stres będzie nam towarzyszył. Pytanie, czy wierzymy w iluzję, że jeśli tylko postaramy się bardziej, to uda się go całkowicie wyeliminować? Nie da się. I nie chodzi o to, żeby próbować, ale o to, by zaakceptować fakt, że kryzysy są częścią życia.
Zamiast więc walczyć z tym, co nieuniknione, możesz nauczyć się oswajać lęk i stres, tak aby nie rządził twoim życiem. Ważne, byś przestała czekać na „na pewno”, bo na pewno to wpływ masz jedynie na siebie, tu i teraz. Może zamiast więc oczekiwać, że życie zawsze pójdzie zgodnie z planem, warto dać się czasem zaskoczyć bez tego żalu i rozczarowania, że „miało być inaczej”.
Nasze oczekiwania często wynikają z umysłu, który jest leniwy i woli to, co znane – a lęk, paradoksalnie, jest mu dobrze znany. Warto więc spojrzeć na swoje myśli z dystansu i przestać wierzyć w każdą z nich.
Trudna sprawa ten lęk oswoić. Ale da się. Jak?
Zacznij od poznania swoich emocji. Co tak naprawdę w Tobie siedzi? Przed czym uciekasz? W czym tkwisz za długo? Często to właśnie lęk przed nieznanym potęguje stres. Nasze ciało pamięta emocje i napięcia, które gromadzimy, a jedyną drogą do rozluźnienia jest powrót do ciała. To przez ciało możemy uwolnić się od stresu. Wdech – wydech. Ale z czułością, jak mówiła J. Chmura. Oddychaj. Czuj i zaufaj sobie.
By na kolejne „znowu k.. coś” nie reagować już z tak dużym zaskoczeniem. I stresem.
Dobrego tygodnia!
Ze zgodą na to, czego nie możesz zmienić. Odwagą, byś zmieniała tylko to, co możesz zmienić i mądrością odróżnienia jednego od drugiego.